Ona, czyli ja

Zapomni o świecie, gdy w książkach zatonie,
Znów wątek straconej przypomni rozmowy.
Zakocha się w dźwięku, widoku, pogodzie...
I w świat ruszy za kimś bez zbędnej namowy.

Zostanie na przekór, gdy odejść powinna
I wszystkie rozterki w pamięci zachowa.
Nie czeka na życie, nie walczy o posłuch,
I miłość ogromną ukrywa do słowa.

Nie trafisz jej kroków, nie poznasz nadziei
I toku jej myśli odnaleźć nie sposób.
Nie dojrzy Cię w tłumie, zajęta czymś znowu,
Odsieje z miliona nieważnych jej osób.

Do przodu wciąż kroczy, nie zawsze rozważna,
A stukot jej serca tak cichy i wiotki.
Na niebie zgaszonym wciąż gwiazd wyszukuje,
I uśmiech rozdaje, jak zwykłe ulotki.


Pojawia się tu już drugi raz, w sumie kilka lat później, bo muszę sobie przede wszystkim przypomnieć, kim jestem.
Odeszłam od tego obrazu, pogubiłam się w uliczkach i straciłam orientację.
Ale wracam, wracam do siebie, wracam do swojego uśmiechniętego ja.
Trochę mi to zajęło.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty