Stara, zapomniana przyjaciółka... Nadzieja

Cisza.
Chłodnych słów bariera.
Znów nadeszła noc,
Jesienna.

Czekam.
I ostatkiem marzeń żyję.
Nim odrodzisz się.
Niezmienna.


Staje mi przed oczami obraz małej dziewczynki, która w bajkach najbardziej uwielbiała sceny walki, ganiała z kuzynem po lesie z własnoręcznie wykonanym łukiem, staw nazywała Dalekim Morzem, wysepkę Krainą Piratów, łąkę Dzikimi Stepami, a zagajnik dębowy za płotem Zaklętym Lasem.
Dla której największą przygodą była wycieczka za bramę piekarni, obok starego młyna, prosto w olchowy las. I wyprawy nad rzekę, która miała być zaklętą, która miała chronić dom babci przed złymi siłami.
Dziewczynki, która ganiała kury z patykiem, wiernego starego teriera (który notabene był strasznie tępym psem, ale za to kochał bezwarunkowo i nigdy nie kwestionował prawdziwości 'Uroczyska Czarownic') nazywała dzielnym przyjacielem, a książkowe księżniczki wyśmiewała od niezdarnych. A jednak w głębi duszy zawsze chciała być jedną z nich.
Gdzie się to teraz podziało?
I nie chodzi o to, że Hektor zdechł lata temu,
dęby urosły, brama zardzewiała,
a droga nad rzekę zarosła.
Łuki zamieniliśmy na wiatrówkę, obok nas wybudował się sąsiad,
staw też zarósł, a na wyspę można wejść po mostku.

Przestałam ostatnio marzyć.
Bo bajki zawiodłam już dawno.
I moją wymarzoną, zaczarowaną krainę,
w której teraz moi rodzice postawili piękny dom,
żeby za niedługo tam się wprowadzić.
Co nie wiedzieć czemu jeszcze niedawno było dla mnie takim dramatem.

Dzięki tym weekendowym wyjazdom moje dzieciństwo było niesamowite.
I może nie miałam wielu przyjaciół ale miałam to wszystko - swój świat, pełen marzeń.

I jedyną rzeczą, której ciągle nie mogę zrozumieć:
                           Jak mogłam poddać się tak łatwo?

Komentarze

Popularne posty