Złość

Gdyby ktoś zapytał mnie dzisiaj o słowo,  które mnie opisze,  nie zastanawiałabym się długo.
Moje słowo na dzisiaj to złość.
Złość na rodzinę,  z ktorą nie potrafię się ostatnio zrozrozumieć,  bo mamy już inne nawyki i inne zwyczaje.
Złość na przyjaciela, dawnego i obecnego, którzy po znalezieniu swoich sympatii zapomnieli o mnie, czy raczej odepchnęli (pewnie nie do końca świadomie). I nie mam tu na myśli takiego "och, już teraz nie jesteście dla mnie non stop, więc czuję się odepchnięta", raczej po prostu smutne jest to, że gdy wracam tu raz na kilka miesięcy nie mogę doprosić się chociaż godziny, którą spędzić by można na zwykłej rozmowie; mam na myśli nie odpowiadanie na wiadomości,  lub odpowiadanie na zasadzie "No tak","No nie" i najlepsze z tego wszystkiego - "Później napiszę więcej", które oczywiście nigdy nie dochodzi do skutku.
Złość na przyjaciółkę, która już drugi raz upycha mnie na odwal w swoim terminarzu, byle mnie zobaczyć póki nie wyjadę, bo przypomniało się, że dawno się nie widziałyśmy. Najlepiej na dostawkę, zmuszając mnie do zmiany lub korekcji planów.
Złość na chłopaka,  który nie ma nawet czasu porozmawiać.
I w końcu złość na samą siebie, bo tak łatwo odpusciłam sobie pozostałe tutaj znajomości,  bo tak prosto i bezsprzecznie oddałam swoich przyjaciół; bo nie mam w sobie więcej cierpliwości dla swoich bliskich, których kocham i powinnam przymykać oczy na ich wady i przywary.
I złość o to, że tak dałam sobą manipulować i wykorzystywać,  że ofiarowałam siebie komuś,  kto nie zasługiwał choćby na jeden mój uśmiech,  jedną moją łzę, jedno moje ciepłe uczucie.
Złość to wszystko, co mnie teraz przepełnia.

Komentarze

Popularne posty