Dorosłe pisklęta

Dorastamy. Kończy radosny okres dzieciństwa.
Opuszczamy bezpieczne gniazda, wyjeżdżamy. Chcemy wierzyć, że wszystko pozostanie takie samo, że Dom po powrocie zawsze będzie tym samym miejscem. Otóż.. nie będzie.
Nigdy już nie wrócimy na prawdę. Dobrowolne wygnanie, pielgrzymka, na którą sami siebie skazujemy zmieni nie tylko nas. Różnica obyczajów, poglądów (które nam dopiero się kształtują), upodobań i zachowań zacznie się powiększać.
I w końcu, w pewnym momencie zobaczymy, że to miasto, które w liceum nam nie wystarczało, którego czasem mieliśmy dość, które znaliśmy najlepiej.. jest nagle zupełnie inne. Kiedyś czekaliśmy na dzień, w którym wyprowadzimy się, w którym wyjedziemy poznawać nowe światy. Teraz żałujemy, że spędziliśmy tu tylko 18 lat. To naprawdę tak niewiele. Dziś chcielibyśmy ukraść jeszcze kilka dodatkowych, a wtedy wydawało się, że te jak na złość ciągną się nieubłaganie. Beztrosko i szczęśliwie.
Nigdy już nie powrócimy, by dokończyć wszystkie otwarte sprawy, nigdy nie spróbujemy tych wszystkich okazji, które nas ominęły. Nigdy nie zamieszkamy znowu w domu rodzinnym, nigdy nie będziemy żyć tak jak kiedyś.
Już zawsze będziemy tu obcy, tak bardzo obcy, zawsze będziemy turystą, który nie rozpakowuje nawet swojej walizki. Nasz świat rozszerzył swe granice, ale przez to ta jego część, która kiedyś była nim w całości, stała się teraz tak mała i niezauważalna.
I taka jest kolej rzeczy, taki jest chyba cykl dorastania.
Jedyne co nam pozostaje, to czasem z żalem pomyśleć o tym, jak wspaniałe było życie, gdy jedynym problemem była dwója z historii, matura wydawała się trochę mniej odległą przyszłością, klon rosnący przy ulicy widywaliśmy codziennie, a nas ciągnęło do wielkich przygód, które dziś nie są już tak wielkie i kuszące.

Komentarze

Popularne posty