[...]


Rano, gdy czuję że świta, wychodzę.
Samotnie po pustej przechadzam się drodze.
Gdzieś w lesie głęboko dąb stary znajduję,
Przystaję i w myślach modlitwę formuję.
Na ziemi klękam jak inni przed laty,
By w ciszy przemyśleć uczynki i straty.
Tam duszę otwieram, bezbronna się staję,
Na nowo swe serce i rozum poznaję.
Tam płaczę, bo wiem, że nikt się nie dowie.
Dąb w końcu jest drzewem. Nikomu nie powie.

i kolejny wygrzebany-lubiany,
do tego dowód, że nie tylko smutne rzeczy mi w głowie

Komentarze

Popularne posty