Spokojny spacer
Wzdłuż krawędzi świadomości
Delikatne stawiam kroki
Patrząc w przepaść codzienności.

Ciche słowa
Wszystkich rozmów naszych cienie
Ukrywane, niezbyt pewne
Nieuchwytne jak złudzenie.

Trochę gorzki
Smak nabrała słodycz życia
Oskubana z płonnych marzeń
Nie mająca nic do skrycia.

Lekkim tchnieniem
Gdy odeszły, gdy zniknęły uroczyście
Pożegnały nas gasnące,
Poruszane wiatrem liście.

też wygrzebane gdzieś z archiwum,
chyba nie mam ostatnio ochoty na pisanie

Komentarze

Popularne posty