Żartobliwie mała dygresja o życiu II

Jako że od kilku dni właściwie witryny sklepowe aż ociekają czerwienią i ciemnym różem, w pociągach reklamują się kwiaciarnie, a radio od rana aż trzeszczy piosenkami o miłości, postanowiłam napisać moją własną walentynkę.
Nie będzie to żaden wierszyk, zdjęcie, obrazek etc, etc - będzie to po prostu ten tekst, bo nie wiem, jak mogę przekazać ją temu, co kocham.


Zatem góry, które w tym roku tak mało mnie gościłyście - wybaczcie,
Deszczowe dni, które przeklinałam zakatarzona - przepraszam,
Jeziora, które dajecie mi się wyżyć - dziękuję,
Atlantyku, widziany w te wakacje po raz pierwszy naprawdę - nadchodzę,
Mazurskie i bieszczadzkie noce pełne gwiazd - czekam na was,
Słońce, kujące w oczy swoim światłem - wróć i ogrzej trochę tą zmarzniętą ziemię.
Wietrze - śmiej się jak najczęściej,
Nieskończona wędrówko, którą jest moje życie - nie zmieniaj się nigdy.

I wy wszyscy, którzy wytrzymujecie ze mną na co dzień,
Rozumiecie lub staracie się zrozumieć,
Troszczycie się, czasem wbrew mojej woli,
Ganicie, karzecie, męczycie i obrażacie,
Wy - wszyscy - którzy coś znaczycie w moim życiu - bądźcie tu dalej.
I szczęśliwego Walentego :)


Ludzie - dzisiaj dzień św.Walentego i tak wolę to święto nazywać.
W innym wypadku, to jakby na dzień św. Patryka mówić 'Partynki'.

Komentarze

Popularne posty