Żegnaj misiu, do zobaczenia Za Horyzontem


Ostatnio spotkałam dwie osoby z mojej przeszłości i o ile z tą jedną konwersacja była zdumiewająco ciekawa, o tyle z tą drugą... zdumiewająco nudna. 
I zastanawiam się, co sprawiło, że dwie tak świetnie rozumiejące się kiedyś osoby nie potrafią już rozmawiać.  Czy to ja aż tak bardzo się zmieniłam? Czy to może ta druga strona? I czy można się do tego stopnia zmienić? Czy konwersacja, dawniej dynamiczna, pełna wątków i spostrzeżeń, może do tego stopnia zwolnić, zmienić kierunek. I być zwyczajnie nudną, pełną niedopowiedzianych zdań, unikanych spojrzeń i pominiętych tematów rozmową o czymkolwiek, smutnym obowiązkiem, żeby było, że jeszcze rozmawiamy. Że jeszcze jest kontakt.
Czy w takim razie warto ten kontakt zachować? 
Skoro druga strona po prostu nie chce dzielić się swoim życiem, za to żywo interesuje się moim, ale najlepiej by było na papierze, albo jeszcze lepiej, przez komputer, bo tak łatwiej, nawet nie trzeba się z domu ruszać.
Czy warto? 

Moja naiwna strona mnie mówi, że tak, no bo przecież nieśmiałość, problemy z byciem otwartym, że to trzeba mieć serce dla wszystkich i wszystkim dogodzić i noo, no to trzeba pomóc.  Że to żal, że wciąż jeszcze jest jakiś podwód, że jeszcze nie ma do końca przebaczenia.

Tylko że ta druga, trochę dojrzalsza strona mnie jest po prostu rozczarowana. Rozczarowana, zawiedziona. I nie ma już ochoty szarpać się z osiołkiem, który sam nie chce ruszyć. I chyba powoli godzi się z myślą, że trzeba ruszyć dalej, bo nie ma po co robić sobie takiej krzywdy. A ten żal.. Cóż, z mojej strony wybaczyłam, czyli można, czyli to nie jest aż takie trudne.
Ja chyba za bardzo entuzjastycznie podchodziłam do tej znajomości.



Zatem cytując Hannę Banaszak "Żegnaj misiu, niech wycisnę na Twym pysiu pożegnalny cmok!"
Z tym że ten cmok się raczej nie wydarzy, najpierw trzeba było by się spotkać.


Co do drugiej rozmowy, ciekawej i pełnej nowych, interesujących wieści - czekam, jak rozwinie się ten wątek.
Choć to trochę niebezpiecznie, bo budzi te pragnienia wcale nie związane z moim zaplanowanym i pokładanym życiem, marzenia o podróżach bez końca i życiu spakowanym do plecaka.
Podszeptuje do ucha, tak, że mam ochotę na spakowanie tego plecaka, kupienie biletu i ruszenie w drogę bez żadnego konkretnego celu.
Oj, kusi, bardzo kusi. 
Tak przyjemnie, mami piękną pogodą, ciekawą drogą, wabi horyzontem. Tym jak zwykle, nieuchwytnym horyzontem.

Komentarze

Popularne posty